Jayden złapał mnie za szyję i przyłożył nóż.
- Jak się zbliżycie do mnie to ona straci życie. Odłóżcie broń. Ktoś chyba powalił jego od tyłu, bo upadł razem ze mną na podłogę. Nóż wbił mi się w udo, noga zaczęła mi mocno krwawić. Podbiegł do mnie Jasiek.
- Łucja nic Ci nie jest ? - zapytał zmartwionym głosem.
- O ile widzisz, moja kończyna krwawi ! - wykrzyknęłam mu to w twarz.
- Zadzwonię na pogotowie. Po 10 minutach ratownicy wzięli mnie na nosze. Straciłam bardzo dużo krwi i potrzebowałam nagłej operacji. Gdy dojechaliśmy, szybko zabrali mnie na blok operacyjny. Podali mi narkozę i od tamtej pory nic nie pamiętałam.
Gdy obudziłam się ujrzałam śpiącego Jasia na krześle. Wyglądał tak słodko jak spał. Byłam w białym pomieszczeniu, gdzie stały jeszcze trzy nie zajęte łóżka. Szturchnęłam Jaśka, prawie spadł z siedzenia.
- O... Łuci w końcu obudziłaś się.- uśmiechnął się, można było ujrzeć jego aparat na zęby.
- Ile spałam ?
- W sumie dwa dni.
- A jak długo byłam tam ?
- Nie całe dwa tygodnie.
- Janek, jak ty się tam znalazłeś razem z tymi policjantami ?
- Wiesz, mój tata jest policjantem, czasem przebywam u niego w
biurze, a ty ode mnie nie odbierałaś i Zuzia też nie wiedziała co się
z tobą stało. To poszedłem do mojego taty i spytałem się jakie
ostatnio zgłoszono zaginięcia, i ty byłaś na tej liście. Kilka dni po tym ty zadzwoniłaś, no i tak to było.
- Jaś dziękuję Ci !- przytuliłam go, gdy odsunęłam się przybliżył się do mnie i nasze usta się spotkały. Całowaliśmy się tak dopóki, lekarz nam nie przerwał.
-Ekhem- szybko odsunęliśmy się od siebie i wzróciliśmy głowy w jego stronę.- Więc jest już z panią wszystko w porządku, ale musisz jeszcze zostać na obserwacji.- I wyszedł.
- Jasiek, a Zuzia, Filip, Maciek, Florek i Rafał wiedzą już, że jestem w szpitalu ?
- Nie...
- Nie dzwoniłeś do nich! Świetnie to ja zadzwonię...
- Ale jest trzecia w nocy. Na pewno śpią, zadzwonię do nich rano.- Jaś próbował mnie uspokajać.
Nawet nie spostrzegłam, kiedy zasnęłam a koło mnie Janek. Była już chyba dziesiąta.
~Perspektywa Jasia~
Łucja zrzuciła mnie z łóżka i powiedziała, że mam do nich zadzwonić, bo jej wczoraj obiecałem. Więc wyszedłem z sali, zadzwoniłem do wszystkich. Po pół godzinie była już Zuzia i chłopacy, oprócz Filipa. Nie odbierał odemnie, nie wiem czemu.
Wszyscy z radością powitali Łuci. A ja stałem z tyłu i wszystkiemu się przyglądałem.
- Łucja, następnym razem tak nie znikaj.- za żartował Florek.
~Perspektywa Łucji~
- Haha, ej chłopaki możecie zostawić nas same ? - Zuzia stanowczo powiedziała, a oni szybko wyszli.
- Zuzka, co się stało z Filipem ?!
-Wiesz, chyba się załamał tym, że ty znikłaś, nie odbiera od wszystkich telefonu, nie wiadomo co się z nim stało i gdzie jest. - spuściłam głowę. To wszystko przezemnie, gdybym nie poszła tą uliczką, nic by się nie stało. Nagle drzwi się otworzyły a w nich
stanął.... Filip...
Gdy obudziłam się ujrzałam śpiącego Jasia na krześle. Wyglądał tak słodko jak spał. Byłam w białym pomieszczeniu, gdzie stały jeszcze trzy nie zajęte łóżka. Szturchnęłam Jaśka, prawie spadł z siedzenia.
- O... Łuci w końcu obudziłaś się.- uśmiechnął się, można było ujrzeć jego aparat na zęby.
- Ile spałam ?
- W sumie dwa dni.
- A jak długo byłam tam ?
- Nie całe dwa tygodnie.
- Janek, jak ty się tam znalazłeś razem z tymi policjantami ?
- Wiesz, mój tata jest policjantem, czasem przebywam u niego w
biurze, a ty ode mnie nie odbierałaś i Zuzia też nie wiedziała co się
z tobą stało. To poszedłem do mojego taty i spytałem się jakie
ostatnio zgłoszono zaginięcia, i ty byłaś na tej liście. Kilka dni po tym ty zadzwoniłaś, no i tak to było.
- Jaś dziękuję Ci !- przytuliłam go, gdy odsunęłam się przybliżył się do mnie i nasze usta się spotkały. Całowaliśmy się tak dopóki, lekarz nam nie przerwał.
-Ekhem- szybko odsunęliśmy się od siebie i wzróciliśmy głowy w jego stronę.- Więc jest już z panią wszystko w porządku, ale musisz jeszcze zostać na obserwacji.- I wyszedł.
- Jasiek, a Zuzia, Filip, Maciek, Florek i Rafał wiedzą już, że jestem w szpitalu ?
- Nie...
- Nie dzwoniłeś do nich! Świetnie to ja zadzwonię...
- Ale jest trzecia w nocy. Na pewno śpią, zadzwonię do nich rano.- Jaś próbował mnie uspokajać.
Nawet nie spostrzegłam, kiedy zasnęłam a koło mnie Janek. Była już chyba dziesiąta.
~Perspektywa Jasia~
Łucja zrzuciła mnie z łóżka i powiedziała, że mam do nich zadzwonić, bo jej wczoraj obiecałem. Więc wyszedłem z sali, zadzwoniłem do wszystkich. Po pół godzinie była już Zuzia i chłopacy, oprócz Filipa. Nie odbierał odemnie, nie wiem czemu.
Wszyscy z radością powitali Łuci. A ja stałem z tyłu i wszystkiemu się przyglądałem.
- Łucja, następnym razem tak nie znikaj.- za żartował Florek.
~Perspektywa Łucji~
- Haha, ej chłopaki możecie zostawić nas same ? - Zuzia stanowczo powiedziała, a oni szybko wyszli.
- Zuzka, co się stało z Filipem ?!
-Wiesz, chyba się załamał tym, że ty znikłaś, nie odbiera od wszystkich telefonu, nie wiadomo co się z nim stało i gdzie jest. - spuściłam głowę. To wszystko przezemnie, gdybym nie poszła tą uliczką, nic by się nie stało. Nagle drzwi się otworzyły a w nich
stanął.... Filip...
Jest już 6 rozdział
Bardziej dłuższy
Bo dziś są urodziny bloga!
Jesteście wspaniali ponad 1000 wyś.
Czytasz=Komentuj
Bo to bardzo motywuje
Mój pad sie buntował więc
Są gdzie niegdzie błędy
Czytasz=Komentuj
Bo to bardzo motywuje
Mój pad sie buntował więc
Są gdzie niegdzie błędy
Fajny ;))
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadanie-jdabrowsky.blogspot.com/
Dzięki :)
Usuń